Czasem masz wszystkiego dość... Twoja kobieta Cię nie rozumie, szef ma ciągle ma uwagi do tego co robisz. Nic tylko wsiąść na motocykl i pojechać gdzieś daleko.
Mniej więcej w podobny sposób zaczyna się The Best bar in America - motocyklowy film drogi. Motocyklowy mogę śmiało powiedzieć w pełnym tego słowa znaczeniu. Piękne przestrzenie Montany, Utah i Idaho, klasyczny motocykl, poznawanie nowych ludzi, wieczory przy ognisku... Zrealizowany może nawet bardziej jak relacja z wyprawy za kwotę mniejszą niż potrzeba na nowego Harley'a. Ktoś powie że jest on przegadany. Moim zdaniem nie, ponieważ oddaje on to co motocyklista przeżywa i czuje w długiej trasie. Masz sporo czasu na rozmyślania, a wieczorem gadasz z kumplami czy spotkanymi ludźmi. Daje się też odczuć inspirację twórców Easy riderem, choć moim zdaniem na szczęście wyszło to w porządku. Nie można powiedzieć że jest to współczesna wersja tego kultowego filmu.
Zachodnie stany USA pokazane są bez przesadnego koloryzowania. Wytarty bar w knajpie, zapomniane przez ludzi miejsca, drewniane podniszczone budynki, czyli dokładnie tak jak ja je zapamiętałem.
Zdecydowanie jedną z najwartościowszych rzeczy w tym filmie jest muzyka. Idealnie dobrane, spokojne country do którego chce się wracać po obejrzeniu filmu. Linki do dwie piosenek które odnalazłem (nie są wyszczególnione w napisach końcowych) znajdziecie pod artykułem.
The Best bar in America - film który warto obejrzeć.
Dostępny poprzez VOD na vimeo (http://vimeo.com/ondemand/bestbarinamerica) w cenie około 30pln.